Jak inwestować na giełdzie? To pytanie zadaje sobie niemal każdy, kto chce zacząć aktywnie gospodarować swoimi oszczędnościami i w konsekwencji je zwiększyć. Wiedz, że żeby zacząć inwestować, nie musisz mieć wysokiego salda na koncie. Ba! Nawet lepiej, jeśli zaczynasz mniejszymi kwotami rzędu 200, 500 albo 1000 złotych. Powiem więcej: nawet ci, którzy chcą zainwestować 50 tysięcy złotych, powinni się poważnie zastanowić nad rozpoczęciem od obrotu mniejszą kwotą, na przykład 10 tysiącami złotych, a więc tylko 20% swojego kapitału. Najczęstsze pytanie, które zadają mi czytelnicy, brzmi: od jakiej kwoty warto zacząć inwestować? Trudno się temu dziwić, skoro ludzie tak często myślą, że posiadają zbyt mało, by inwestowanie miało w ogóle sens. Nic bardziej mylnego, bo inwestować można już od bardzo niewielkich kwot, co udowodnię w tym artykule.
Inwestowanie pieniędzy dla wielu osób wydaje się „czarną magią”, którą praktykować mogą jedynie nieliczni wybrańcy. Prowadząc mój blog o oszczędzaniu, staram się zadać kłam takim przekonaniom. Moje wpisy tworzę tak, aby rzetelną, merytoryczną wiedzę przekazywać w maksymalnie prosty i zrozumiały sposób. Feedback, który otrzymuję od moich czytelników, skłania mnie do wniosku, że w oczach wielu z nich udało mi się odczarować takie zagadnienia jak zarabianie, oszczędzanie czy inwestowanie i zdołałem przekonać ich, że racjonalne zarządzanie swoimi finansami jest w rzeczywistości osiągalne dla każdego.
„Jak zacząć inwestować?” to kompleksowy poradnik, odpowiadający na bolączki niedoświadczonego i stawiającego pierwsze kroki w świecie inwestycji inwestora, w którym podzielę się radami dotyczącymi doboru instrumentów finansowych w zależności od wysokości kwoty do zainwestowania oraz zasobów czasu, które możesz poświęcić na inwestowanie.
Wiele początkujących osób szuka odpowiedzi na pytanie o to, jak nauczyć się inwestować. Postanowiłem, że wyciągnę im pomocną dłoń w tych poszukiwaniach i uwzględnię w tym artykule także odpowiednie narzędzia i źródła informacji (głównie książki), po które niedoświadczony inwestor może, a nawet powinien sięgnąć, by nie zrobić sobie i swojemu kapitałowi krzywdy już na samym starcie inwestorskiej przygody. Jak zwykle życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania wpisu w przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących jego treści.
Kiedy nie mamy doświadczenia i zastanawiamy się, jak zacząć inwestować na giełdzie lub obracać pieniędzmi w inny sposób, w naturalny sposób zaczynają pojawiać się w nas różnego rodzaju wątpliwości. Początkującym często wydaje się, że inwestowanie jest czynnością trudną i czasochłonną. Z pierwszym się poniekąd zgodzę, ale z tym drugim już mniej, ponieważ sam od dość dawna nie przeznaczam na nie więcej niż kilka godzin w miesiącu. Inwestowanie na giełdzie, mimo że często kreowane na zajęcie niezwykle skomplikowane i czasochłonne, jest w dzisiejszych czasach skierowane również do ludzi bardzo zajętych.
W zależności od czasu, który jesteś w stanie poświęcić na naukę inwestowania, a później na samo dobieranie aktywów, obierzesz po prostu bardziej aktywny lub pasywny styl lokowania pieniędzy. O tych dwóch sposobach inwestowania przeczytasz więcej we wpisie „Inwestycyjny wstęp (2/6) – inwestowanie aktywne i pasywne”, który ułatwi Ci wybór własnego stylu inwestowania, przy czym 95% lub więcej odwiedzających powinno zacząć od inwestowania pasywnego. W kolejnych akapitach tego wpisu znajdziesz konkretne rady i pomysły na inwestowanie pieniędzy w zależności od czasu, który możesz na tę czynność przeznaczyć.
Godzina dziennie spokojnie wystarczy na naukę inwestowania „od zera” w ciągu kilku miesięcy. Inwestor, który jest w stanie przeznaczyć aż tyle czasu na tę czynność, spokojnie może inwestować aktywnie, samemu dobierając dowolne instrumenty do portfela. Ostrzegam jednak taką osobę przed nadmiernym spędzaniem czasu na ciągłe odświeżanie wartości swojego portfela i sprawdzanie kursów akcji. O wiele lepszym sposobem wykorzystania czasu przez początkującego inwestora będzie lektura książek oraz analiza sprawozdań finansowych ciekawych spółek.
O metodach analizy papierów wartościowych przeczytasz we wpisie „Inwestycyjny wstęp (5/6) – Metody analizy papierów wartościowych„, a teraz skupimy się na inwestorze, który ma na inwestowanie znacznie mniej czasu. Jeśli stawiasz pierwsze kroki w świecie inwestowania i jeszcze nie czytałeś wpisu „Mapa inwestowania w akcje, obligacje, towary i kryptowaluty„, to koniecznie to teraz nadrób, bo bez niego ciężko Ci będzie zrozumieć możliwości inwestowania bezpośredniego i pośredniego w dzisiejszych czasach. Bardzo trudno jest zrozumieć to, jak zacząć inwestować bez wiedzy o tym, w co w ogóle można inwestować przez które konta.
Przeznaczając godzinę tygodniowo, masz wystarczająco dużo czasu, by w ciągu roku przeczytać jedną lub kilka książek o inwestowaniu (patrz: polecane oraz końcówka tego wpisu). Powinieneś też zdołać nauczyć się korzystać z podstawowych narzędzi do analizy fundamentalnej, np. skanera akcji na stronie biznesradar.pl i samemu złożyć proste portfolio ETF-ów, obligacji i akcji dywidendowych (w tej kolejności, od najbardziej do najmniej sugerowanych). Dlaczego skupiam Twoją uwagę akurat na tych instrumentach finansowych? ETF-y i fundusze inwestycyjne sprawiają, że nie będziesz musiał dobierać do portfela akcji poszczególnych spółek, a zamiast tego będziesz mógł prosto wybrać cały ich zbiór, zwany indeksem.
Mając cztery godziny miesięcznie, czyli 48 godzin rocznie na inwestowanie możesz zapomnieć o możliwości przeszukania całego rynku w celu znalezienia najbardziej okazyjnych akcji, bo po prostu (z mojego doświadczenia) niemożliwe będzie w Twoim przypadku robienie tego na tyle skutecznie, by pobić średni wynik inwestycyjny kogoś, kto wybierze inwestowanie pasywne/indeksowe. Więcej o ETF-ach znajdziesz w cyklu im dedykowanym, rozpoczynającym się od wpisu „ETF (1/6) – Co to są fundusze ETF i dlaczego warto w nie inwestować?„.
Jeśli już musisz inwestować w wybrane własnoręcznie instrumenty finansowe, to sugerowałbym tu akcje dywidendowe i obligacje, ponieważ odsetki i dywidendy, które płacą sprawiają, że nie ma konieczności ciągłego ich „doglądania”, a zamiast tego można potraktować je trochę jak mieszkanie na wynajem, gdzie skupiamy się na uzyskiwanych co miesiąc (lub co kwartał/pół roku/roku) przepływach pieniężnych, a nie na potencjalnym wzroście jego wartości. Historycznie spółki dywidendowe zwykle zachowywały się stabilniej od tych niewypłacających dywidend, więc są lepszymi aktywami dla inwestora niemającego czasu na codzienną analizę rynku. O mojej metodzie wybierania spółek dywidendowych przeczytasz we wpisie „Które spółki z GPW wypłacą dywidendę w 2021 roku?” oraz „Ranking spółek dywidendowych na 2022 rok. Najpewniejsze i najwyższe dywidendy„, do którego lektury serdecznie Ciebie zachęcam.
Godzina miesięcznie lub mniej to stanowczo zbyt mało czasu, by inwestować aktywnie. Z drugiej strony 12 godzin w ciągu roku to wystarczająco dużo, by raz na miesiąc zweryfikować i zrównoważyć swoje portfolio ETF-ów, czyli zwykle tanich i pasywnych funduszy inwestycyjnych, których jednostki są notowane na giełdzie. Godzina w miesiącu wystarczy też na przykład na doglądanie prostego portfela obligacji, czyli instrumentów dłużnych, gdzie zamiast w posiadacza wcielamy się w wierzyciela, licząc na zwrot pożyczonej firmie lub państwu kwoty. Osobie, która jest bardzo zajęta, a w życiu woli się skupiać na innych rzeczach, np. pracy, rodzinie czy pasji (akurat moja to inwestowanie, więc mam poniekąd dwa w jednym!) stanowczo odradzam kupowanie akcji konkretnych spółek, na które ci po prostu nie będą mieli wystarczająco dużo czasu.
Jeśli chodzi o lektury inwestycyjne, to przy 12 godzinach w ciągu roku zarezerwowanych na tę czynność raczej nie uda Ci się przeczytać zbyt wielu książek na ten temat, ale jedną Ci mimo wszystko polecę. Na pierwszy ogień może pójść książka Johna Bogle’a „The Little Book of Common Sense Investing„, opowiadająca o inwestowaniu w fundusze indeksowe niezależnie od obecnych cen akcji i sytuacji na giełdzie. We wspomnianej książce autor przekonuje nas do tego, by na giełdzie nie wybierać, a po prostu iść z nurtem inwestowania i uśredniać sobie i tak dobrą stopę zwrotu z inwestycji, zamiast w ogóle próbować pobić rynek finansowy i innych inwestorów w kwestii wyniku. Matrycę podsumowującą inwestowanie w zależności od czasu i środków, która może być Twoim inwestycyjnym drogowskazem, załączam poniżej. W dalszej części wpisu jeszcze do niej wrócimy, ale teraz skup się na osi pionowej, czyli na doborze aktywów w zależności od kwoty inwestycji.
Czy wiesz, dlaczego tak dużo treści poświęciłem czasowi, który będziesz w stanie poświęcić na inwestowanie? Roztropny inwestor mierzy siły na zamiary i podejmuje decyzję dotyczące kategorii instrumentów finansowych, w które zainwestuje, na wiele czasu przed samym zainwestowaniem swoich pierwszych pieniędzy. Jeśli wiesz już, ile czasu możesz i chcesz poświęcić na inwestowanie, zastanówmy się nad środkami, które początkowo zainwestujesz.
Jaką kwotą należy dysponować, żeby móc zacząć zastanawiać się na poważnie, jak zacząć grać na giełdzie? Odpowiedź na to pytanie zawarłem już na początku artykułu. Nie istnieje żadna „kwota minimalna”, ograniczająca inwestycyjny start, ale warto mieć uskładane przynajmniej 1000 złotych. Ten podrozdział będzie o kwocie początkowej, którą chcesz zainwestować, a następny o wysokości regularnych wpłat, na które możesz sobie pozwolić przez kolejne miesiące i lata. Przemyśl teraz, jak wiele swoich środków chciałbyś zainwestować „na start”.
Być może jesteś osobą w wieku poniżej 25 lat, która nie zgromadziła jeszcze zbyt dużych środków. A może masz powyżej 30 lat i od kilku do kilkunastu lat pracy za sobą, dzięki której udało Ci się uzbierać kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy złotych, które teraz chcesz zainwestować? W zależności od początkowego kapitału, który chcesz przeznaczyć na inwestycje giełdowe, polecę Ci zupełnie inny styl inwestowania oraz dobór różnych instrumentów finansowych, o czym przeczytasz w kolejnych paragrafach. Temat ten poruszam również w innym ze swoich wpisów na blogu, a dokładnie w „Lepiej zwiększać zarobki czy uczyć się inwestować?”, do którego lektury chciałbym Cię również serdecznie zachęcić.
Oszczędności rzędu 1000 – 3000 złotych są świetną kwotą do rozpoczęcia nauki inwestowania. Jest to wystarczająco dużo, by „poczuć adrenalinę”, a zarazem wystarczająco niewiele, by nie okupić ewentualnych strat zbyt dużym kosztem emocjonalnym. W tym przedziale nawet jeśli zainwestowana kwota to wszystkie Twoje oszczędności to pamiętaj, że znajdując dowolną pracę, wliczając w to prace sezonowe, szybko odrobisz potencjalnie stracone środki. Inwestując takie kwoty raczej wybierzesz samodzielny dobór akcji ze względu na nieproporcjonalnie wysokie prowizje przy zakupie obligacji oraz zagranicznych akcji i ETF-ów, o których przeczytasz w podrozdziale o wpłatach miesięcznych.
Jeśli chcesz zacząć od inwestycji kwotą z przedziału od 5000 do 20 000 złotych otworem stają dla Ciebie również obligacje korporacyjne i ETF-y i akcje zagraniczne, których zakup nie będzie już tak nieopłacalny pod kątem prowizji maklerskiej. Jeśli jesteś w tej kategorii, to Twoja początkowa kwota inwestycji przekracza średnie wygrodzenie w Polsce, więc chciałbym Cię ostrzec przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka bez odpowiedniej wiedzy w dziedzinie. Zwłaszcza jeśli inwestujesz kwotę bliższą tych 20 000 zł i są to obecnie całe Twoje oszczędności.
Pamiętaj o odłożeniu sobie poduszki finansowej i zastanowieniu się na jaką stratę możesz sobie maksymalnie pozwolić, by móc dalej spać spokojnie. Warto jest myśleć o zainwestowanych środkach tak, jakby w momencie zakupu instrumentów finansowych, przestawały być pieniędzmi (niektórzy na to mówią: „tak jakby się je już straciło”, ale ja i moi czytelnicy raczej nie mają intencji długoterminowego tracenia pieniędzy). W praktyce oznacza to inwestowanie tylko takiej kwoty, by ta pozostała (np. na lokacie bankowej lub obligacjach skarbowych) wystarczyła nam na życie przez parę miesięcy lub w jakiejś potencjalnie trudnej sytuacji życiowej. Oto relacja początkowej kwoty inwestycji do akceptowalnego ryzyka przedstawiona w postaci graficznej:
Gdy masz już uskładaną kwotę powyżej 20 000 zł i właśnie teraz podjąłeś decyzję o rozpoczęciu inwestowania czekają Cię dwie wiadomości – dobra i zła. Ta dobra to fakt, że wszystkie instrumenty finansowe są dla Ciebie dostępne, ponieważ tak dużymi środkami nie przepłacisz już prowizji, inwestując nawet w zagraniczne instrumenty finansowe. Zła wiadomość to to, że być może będziesz musiał zainwestować większość tej kwoty bardzo defensywnie lub wręcz „odłożyć pieniądze” i skupić się na nauce inwestowania, by ograniczyć ryzyko utraty środków.
Pierwsza zasada Warrena Buffeta (oraz autora tego bloga) to „po pierwsze: nie trać pieniędzy”, a wysoka strata przy sporej kwocie początkowej inwestycji z pewnością będzie dla Ciebie odczuwalna i traumatyzująca. Ostatnim czego bym chciał to Twoja nauka na błędach („learning the hard way”) z kwotą typu 50 000 lub 100 000 złotych, które (nie daj Boże!) byłyby Twoimi całymi oszczędnościami. Polecam teraz wrócić do wykresu z poprzedniego paragrafu i poważnie przemyśleć swoją skłonność do ryzyka. Skoro chcesz inwestować poważną kwotą, to przyjmujesz poważne podejście do inwestowania, a z takim lepiej uczyć się małymi kwotami i stopniowo, by później nie znienawidzić giełdy papierów wartościowych przez swoje własne błędy.
Jak widzisz, aby zacząć inwestować w żadnym wypadku nie potrzebujesz wysokiej kwoty na swoim rachunku bankowym. Kapitał początkowy to jedno, ale ważna (a może nawet ważniejsza?) jest również wysokość wpłat miesięcznych, na którą możesz sobie pozwolić, więc przejdźmy do jej omówienia.
Napiszę przewrotnie: 0 złotych. Jeśli zaczynasz od konkretnej kwoty początkowej, to comiesięczne wpłaty są opcjonalne. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie zachęcił Cię do regularnego oszczędzania i cyklicznego inwestowania małych kwot poprzez swoje konto maklerskie. Ma to trzy zasadnicze zalety:
Przykładowe scenariusze wpłat małych kwot na inwestycje dla początkującego inwestora znajdziesz w kolejnych paragrafach. Wyjaśnię też wreszcie o co chodzi z tymi prowizjami.
Inwestowanie 100 zł miesięcznie jest zupełnie OK w przypadku np. obligacji skarbowych. W przypadku inwestowania w akcje, obligacje czy ETF-y zagraniczne znacznie przepłacisz prowizję maklerską (patrz: tabela poniżej), więc odradzam dokonywania tak małych transakcji. Kolumna „prowizja” dotyczy PKO BP w przypadku obligacji skarbu państwa (jest on ich jedynym dystrybutorem w Polsce) oraz eMaklera (mBank) lub DM BOŚ w przypadku reszty instrumentów finansowych:
Jak interpretować wartości z tabeli? Inwestując przez większość polskich kont maklerskich z każdą transakcją zakupu i sprzedaży instrumentów płacisz tzw. prowizję transakcyjną. Jest ona stała aż do pewnego pułapu, przy którym robi się proporcjonalna do wartości transakcji. Powyższa tabela wytłumaczy Ci doskonale, od jakich kwot warto inwestować w które aktywa, więc pozostawię to bez dalszego komentarza.
Co ma zrobić aspirujący inwestor, który może oszczędzić jedynie 100 zł miesięcznie? Sugerowałbym przeczytać wpis, który zadedykowałem właśnie takiej analizie, czyli „Jak inwestować 100 złotych miesięcznie? Inwestowanie małych kwot„. Opisuję tam bardzo dokładnie różne opcje inwestowania 100 złotych miesięcznie na giełdzie, biorąc pod uwagę prostotę inwestowania, możliwości, ale przede wszystkim koszty roczne, które w długim terminie najbardziej wpływają na naszą stopę zwrotu z inwestycji. Przejdziemy teraz do poradnika dla osoby, która jest w stanie przeznaczyć na inwestowanie kwotę rzędu 300-500 zł miesięcznie.
Inwestując 300-500 zł miesięcznie masz już znacznie większe pole do popisu. Wpływ prowizji minimalnej przy zakupach za 500 zł jest już znacznie mniejszy niż przy tych za 100 zł. Choć warto minimalizować prowizje transakcyjne, to prawdziwą bolączką w życiu inwestora długoterminowego są roczne opłaty, na których minimalizowaniu warto skupić się jeszcze bardziej. Sposoby na inwestowanie 500 złotych miesięcznie w polskich warunkach przedstawiłem we wpisie „Jak inwestować 500 złotych miesięcznie? Średnie kwoty na giełdę„, a na razie przedstawię Ci przykładowy scenariusz dla początkującego inwestora odkładającego kwotę 500 zł miesięcznie, który chce skupić się przede wszystkim na redukowaniu prowizji „na wejściu” i używa konta o wysokiej prowizji minimalnej za zakup:
Chcesz wiedzieć dlaczego przywiązuję tak dużą (prawie obsesyjną) wagę do prowizji maklerskich za każdą transakcję? Rzuć okiem na wykres, na którym porównuję dwóch niecierpliwych inwestorów, którzy dokonują wiele transakcji kupna/sprzedaży. Jedyną różnicą jest to, że jeden z nich handluje każdorazowo kwotą 300 zł, a drugi 800 zł:
Pomimo tego, że inwestorzy kupują i sprzedają ten sam instrument finansowy, uzyskując ten sam wynik (zysk 1% co miesiąc w formie jednej transakcji), to inwestor obracający mniejszą kwotą niedługo skończy z niczym, podczas gdy ten drugi zarabia pieniądze. Tak właśnie działa prowizja maklerska przy nieproporcjonalnie wysokiej stawce, więc pamiętaj, by polskie akcje (przynajmniej w mBanku) kupować za minimum 800 zł, obligacje za 1600 zł, a zagraniczne akcje i ETF-y dopiero od blisko 7000 złotych.
Jeśli w Twoim banku prowizje lub minimalne kwoty inwestycji są różne, to oczywiście zignoruj moją radę, która dotyczy tylko obecnej oferty mBanku i eMaklera (w chwili, gdy czytasz te słowa, może być ona zupełnie inna). Linki do zakładania kont u maklerów, których obecnie polecam, znajdziesz poniżej: